Myślałam, że uda mi się coś jeszcze stworzyć przed Świętami. Myślałam o świątecznym exploding boxie, z którego po otwarciu będą wysypywać się świąteczne czekoladki :)
Niestety nie udało się. Przeprowadzka w okresie świątecznym to nie najlepszy pomysł, ale niestety czasami trzeba robić rzeczy, które nie są na naszą rękę w danym okresie.
Ale udało mi się zrobić coś, co kompletnie nie ma nic wspólnego z tworzeniem z papieru - otóż pierwszy raz udało mi się upiec pierniki. Pierwszy raz, haha! Pomyślicie z ironią "jest się czym chwalić? pierwszy raz? dobre sobie!" (żart), ale uwierzcie mi, piekłam pierniki pierwszy raz w moim 33letnim życiu i największą atrakcją tego wszystkiego jest to, że wyszły znakomicie. I ciasto, i wygląd (bo nie miałam foremek, kształty nadawałam sama szklanką lub nożem), i smak - jak dla mnie perfecto, bo uwielbiam pierniki i już wiem, że w większości zjem je sama. A jest ich aż 6 małych blaszek! Sporo jak na mnie, haha.
Dobra dobra, trzeba kończyć, bo Hania mnie wzywa :)
A więc życzę wszystkim ciepłych, zdrowych, radosnych, rodzinnych, magicznych
i oprószonych śniegiem świąt Bożego Narodzenia
oraz wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku!
Gratuluję - pierniczki to wyzwanie nie lada :) Pozdrawiam zimowo, poświątecznie :)
OdpowiedzUsuńHej :) jak przeprowadzka? Coś Cię dawno nie było na blogu :( Buziaki :*
OdpowiedzUsuń