Pierwszy shadowboxik robił się dosyć długo, jak wszystko, za co zabieramy się po raz pierwszy. Planowanie, zastanawianie się, poprawianie... Czasem weny nie ma... Czasem coś nie wyjdzie i trzeba zaczynać od nowa...
Ten shadowboxik powstał w niecałe pół godziny. Farba pękająca, do czego niestety doszłam sama, bo nie ma o tym wzmianki ani na opakowaniu, ani w sklepie, schnie szybko i pęka właściwie po ogrzaniu jej, w moim przypadku suszarką do włosów. I teraz jestem z niej zadowolona. Niestety wciąż nie wiem jak dokładnie wyciąć brzegi tektury, aby po sklejeniu powstała ładna rameczka, bez żadnych przerw na rogach. Dlatego poniższy shadowbox, też wielkanocny, nie różni się dużo od poprzedniego, bo rogi ma "zatuszowane".
to mówisz, że Hania daje Ci czas na hobby?:)
OdpowiedzUsuńdobra cóka
fajnie i pomysłowo
OdpowiedzUsuńpozdrawiam